♥Organizacja ślubu i wesela- nasze doświadczenie ♥

       
         Postanowiłam napisać ten artykuł, aby dopełnić informacji zamieszczonych w filmie, który dodałam na youtube. Niestety stres jaki wywołuje we mnie obecność kamery nie pozwolił mi na szczegółowy przepływ informacji. Jednak tu, możecie czarno na białym odkryć tajniki naszego ślubu i wesela. Mam nadzieję, że tekst ten stanie się inspiracją dla narzeczonych, którzy zaszczuci wszechobecną propagandą mediów boją się płynąć pod prąd i stawiać na miłość.



1.Podjęcie decyzji o ślubie. 

       Decyzja o ślubie padła w trzy miesiące po pierwszym spotkaniu. Miałam wtedy osiemnaście lat. Mój wybranek nie spełniał żadnych kryteriów, nie miał niczego co mogłoby zapewnić mi świetlaną przyszłość. Po prostu był. Był jedynym człowiekiem przed którym byłam w stanie wylać wszystkie swoje emocje, a jednym uśmiechem przeszywał mnie całą i od zawsze wiedział o mnie wszystko. Byłam niezmiennie pewna, że to ten. Moja pewność mnie nie zawiodła. Jednak moja pewność nie miała łatwo. Wszyscy znajomi na wieść o tej decyzji nazywali mnie stukniętą. Bo nie jest w modzie rezygnowanie z łatwego życia. Dzisiaj celem młodych ludzi jest swawola. A doświadczenie odpowiedzialności często pozostaje im obce do późnych lat życia. Również rodzice nie byli zwolennikami tego pomysłu. Na szczęście rodzice dani nam są aby nas wychować, a nie aby nami rządzić. Moi rodzice z trudem pogodzili się z tym, że mam prawo do wolności. I dali mi pełną wolność aby ta decyzja pozostała w pełni moja, ze wszystkimi jej następstwami.




2. Budżet: 
     
       Jak już wspominałam w filmie, nie było u nas czegoś takiego jak ''planowanie budżetu''. Do grudnia (czyli miesiąca przed ślubem) byliśmy pewni, że nie mamy żadnych środków do realizacji przyjęcia, co więcej nie mieliśmy nawet zdolności kredytowej. Jednak i tym razem Bóg zesłał nam pomoc w postaci taty Mateusza, który dał nam 10tys. które stało się finansowym filarem ślubu i wesela. Na całą inicjatywę wydaliśmy 7tys.


3. Rezerwacja terminów ślubnych:

       Datę ślubu wybraliśmy wraz z podjęciem decyzji, czyli na dziewięć miesięcy przed ślubem. Ślub nie odbywał się w żadnej z naszych rdzennych parafii. Ponieważ naszym marzeniem był bardzo podniosły ślub neokatechumenalny wybraliśmy Kościół w którym dwugodzinna ceremonia nie byłaby problemem.
      Jeżeli chodzi o rezerwacje miejsca wesela odbyła się w dwa tygodnie przed ślubem. Wystarczyło. Naszym lokalem stała się wiejska remiza, którą przez dwa tygodnie doprowadzaliśmy do używalności. Piękna? Nie była na pewno! Ale miało to swój czar.. Bo Bóg na narodzenie Jezusa również nie wybrał najznakomitszego miejsca, a mimo to okazało się najlepszym. 

4.Suknia ślubna: 

     Suknia ślubna tworzona była kilka miesięcy przed ślubem zszywana z wielu sukien i materiałów w niebanalną całość. Jednak banalna okazała się cała sytuacja, bo suknia dwa tygodnie przed ślubem okazała się krzywym zwojem szmat. Ale i to nie złamało naszej wiary w całą tą sytuację. Więcej śmiechu niż oburzenia wywołała ta sytuacja we mnie. I choć zostałam bez sukni, byłam spokojna. Suknia się znalazła sama po kilku dniach. Jedna z ciotek dała mi suknie, buty i biżuterię. Wszakże jej córka nie planuje drugiego ślubu. Nawet nie wyobrażałam sobie, że będę miała na sobie buciki z najmiększej skórki i piękną suknie z hiszpańskiej koronki. Ale to nie ja tu rządzę, Ojciec z nieba nie zostawił by mnie w dresie. :)


5. Zaproszenia: 

      Zaproszenia produkowaliśmy sami. Zarówno z przyczyn ekonomicznych, jak i estetycznych było to najlepsze rozwiązanie. Do dziś uważam, że to jedne z najpiękniejszych zaproszeń jakie widziałam. W końcu mojego własnego projektu...


6. Lista gości weselnych: 

        Ah! Nawet jak o tym pomyślę pojawia mi się uśmiech. Początkowo z powodu braku środków chcieliśmy okroić naszą listę zapraszając najbliższą rodzinę. Jednak u nas takie stwierdzenie chyba nie istnieje.. Moja rodzina cała jest mi bliska, a więc powstała lista 110 gości wraz z dziećmi. Nikt nie wie ile osób dokładnie było.. Dorosłych z pewnością ponad 130.. A ileż osób zostało zaproszonych bez naszej wiedzy. To może nawet było cudowniejsze! Widok tych, których wcale się nie spodziewałam sprawił mi największą przyjemność. Byli jak wisienki na moim śmietanowym torcie!


7. Menu weselne:

    Menu weselne powstawało w czasie ogólnych prac. Gdy jedna ciocia obierała marchewki, druga proponowała by zrobić szaszłyki. I tak powstawały! Powstawało tysiące pysznych potraw, które płynęły z serca. Nie było kateringu. Wszystko przygotowywali moi najbliżsi, wkładając w to całych siebie. Niewiarygodna była ta współpraca, gwar i śmiech, który panował w kuchni. Lubię odtwarzać w głowie te obrazy. Może nie było to wesele marzeń, ale jedność jaka panowała przerastała najskrytsze marzenia.


8. Makijaż, wiązanka, torty: 


    Wszystkie te elementy wykonała moja rodzina. Wszystko to było prezentem dla mnie. Czułam się jak prawdziwa księżniczka, widząc jak każdy dokłada swoją cegiełkę by to była prawdziwa celebracja. Mój wygląd był nienaganny, wiązanki nieprzeciętne, a torty! O tortach można by napisać epopeję..




     Można wybierać wykwintne lokale, drogie suknie i karoce z białymi końmi. Można zapraszać najbogatszych i przez jeden wieczór pokazywać swoją dostojną twarz. Można wydawać setki tysięcy. A można również tak jak my, wzbudzać oburzenie tłumu. Jednak do dziś słyszę krążące legendy o wspaniałej zabawie, o najpiękniejszym ślubie. I wiem, kto zasługuje na największe podziękowania. Było wspaniale, bo ustawiliśmy wszystko podług priorytetów. A najważniejszy jest Bóg. 




Popularne posty