św. Józef
,,Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi,
twej Małżonki"
Tak właśnie zaczyna się biblijna historia Józefa. Niezwykłej postaci. Jak by wyglądała historia zbawienia gdyby On zachował się jak przeciętny mężczyzna XXI-wieku? Nie wiadomo.
Najciekawszym aspektem życia św. Józefa jest fakt, że nigdy nie widział żadnego cudu z rąk Jezusa. Może do końca swoich dni borykał się z myślą, czy anioł z którym rozmawiał był tylko senną zjawą. Możliwe. Jedno jest pewne: pomimo przeciętności, zwykłości swojego życia, Józef był do końca swoich dni Ojcem św. Rodziny. Pewnie zerkali z Maryją na siebie z wielką miłością, pewnie trzymali się za ręce, pewnie Ona patrzyła jak Józef po ciężkiej pracy zjada zasłużony posiłek..
Ah.. Gdyby można było przybliżyć sobie tu ten błogi Nazaret..
Ale to rzeczy. Misja św. Józefa wcale nie skończyła się w chwili narodzin Jezusa, w chwili odnalezienia Go w świątyni, czy w chwili śmierci. Misja św, Józefa trwa również dzisiaj, i bardzo mocno tego doświadczam.
Święty Józef odkąd jestem w małżeństwie jest dla mnie wyjątkowym patronem. Nie raz wymyślał na poczekaniu sposoby jak pomóc nam godnie żyć. Jego modlitwa na tyle wgryza się w nasze życie, że często nie potrafimy poradzić sobie z obfitością zesłanych łask. No cóż, nie jest to z pewnością powód do narzekań. Kiedy proszę o dobrą pracę dla męża, On zsyła w przeciągu nowenny trzy znakomite opcje, kiedy w proszę o dobrą sprzedaż dla mojego męża, aby nie podwijał swoich skrzydeł, ale mógł je rozwijać, św. Józef każdego dnia wypycha z domów klientów, aby trafiali wprost na mojego ukochanego. Może to błahe, może codzienne.
Ale pamiętajmy, że św. Józef to mistrz codzienności.
Nie tylko ja jestem "ulubienicą" św. Józefa. Wypada mi przedstawić wspaniałą kobietę, blogerkę i żonę, której św. Józef też załatwił kilka istotnych spraw w życiu, ale poczytajcie sami:
Święty Józef znalazł mi męża, jestem o tym przekonana, a
dlaczego?
Posłuchajcie.
Kiedy miałam ok. 13 lat (9 lat temu) usłyszałam w radio
fragment audycji, w której pewna pani zalecała modlitwę w intencji swojego
przyszłego męża, nawet jeżeli się go jeszcze nie zna. Argumenty, których teraz
już nie pamiętam, wydały mi się na tyle sensowne, że postanowiłam także taką
modlitwę rozpocząć. I tak do codziennego pacierza, dodawałam w ciszy krótką
modlitwę: „Boże błogosław mojemu przyszłemu mężowi”. Niedługo później
przeczytałam gdzieś, że patronem od znajdywania mężów jest św. Józef. Toteż
zmieniłam formułę mojej modlitwy, dodając do niej wezwanie do św. Józefa. „Boże,
błogosław, mojemu przyszłemu mężowi. Św. Józefie, pomóż nam się odnaleźć.”
Codziennie trwałam w moich prośbach, z czasem jednak pojawiło się zwątpienie.
Moje koleżanki wróżyły mi, że ze względu na nieszczególny wówczas wygląd nikt
mnie nie pokocha. Miałam 16 lat, wielką potrzebę miłości i akceptacji oraz
bardzo niskie poczucie własnej wartości. Zdarzyły się dwie szanse na związek,
jednak wszystko skończyło się szybciej niż zaczęło, wtedy byłam tym załamana,
ale dziś widzę że to błogosławieństwo. Mimo żalu, wciąż wierzyłam że św. Józef
szykuje dla mnie kogoś wyjątkowego. Sprawy nabrały tempa, w listopadzie 2011
roku. Miałam wówczas 17 lat, i zupełnie przypadkiem, w opatrznościowy sposób
znalazłam w Internecie pewnego młodzieńca. Napisałam do niego, i po kilku
mailach, bez obawy o ryzyko umówiłam się z nieznajomym, o 5 lat starszym
mężczyzną. Nasz związek rozwijał się powoli, i zawsze kiedy napotykaliśmy na
trudności prosiłam o pomoc św. Józefa. Modliłam się za chłopaka i za nasz
związek. Długo dojrzewaliśmy w naszej miłości, ale z Bożą pomocą i wsparciem
św. Józefa udało nam się w czystości (co było dla nas bardzo ważne) dotrwać do
dnia ślubu, który miał miejsce 14 sierpnia tego roku. Mimo że św. Józef
„spełnił swoje zadanie” wciąż pozostaje mi bardzo bliski, jako wzór cichości,
pokory i pracowitości do którego nieustannie dążę.
-------------------------------------------------------------------------------No cóż.. Św. Józef potrafi zaskakiwać. Zapraszam do dzielenia się w komentarzach pod artykułem swoimi świadectwami związanymi z Jego cichą działalnością.
W tym ostatnim tygodniu oczekiwania na przyjście Pana, myślmy nie tylko o Dzieciątku Jezus, ale o świętej Rodzinie jako całości. Jako o wzorze do którego mamy jako rodziny dążyć.
Dobrej niedzieli!