Spotkanie


Czy doświadczyłeś w swoim życiu pustki, bezsensu, zawodu, wypalenia?  Jak wyglądają Twoje kontakty z innymi ludźmi? Czujesz się rozczarowany z powodu wykorzystywania Cię przez innych? Może Twoje życie jest jedną wielką porażką? Czego się nie dotchniesz zostaje zmiecione w pył. Wstajesz rano tylko po to, aby przeżyć kolejny nieudany dzień. Jesteś nieudacznikiem, zagubionym, beznadziejnym nieudacznikiem. Do czego dążysz? Do kariery, uznania, władzy? Do szczęścia! Chcesz być w głębi ducha szczęśliwy! Wyobraź sobie życie bez żadnych problemów, stresu, niezadowolenia. Wszystko co robisz daje Ci satysfakcję, a inni odbierają Cię w taki sposób w jaki sobie tylko to wymarzyłeś. Jest to możliwe? Powiedz mi, czy jest to możliwe?! Nie!!! Dlaczego? Bo jesteśmy egoistami, nastawionymi tylko na własne zyski! Kogo w głębi serca kochamy? Siebie! Dla kogo chcemy dobrze? Dla siebie... Czy umiemy kochać bezinteresownie nie oczekując niczego w zamian? Czy robiąc coś dla drugiej osoby nie oczekujesz jakiejś wzajemności, chociaż jednego dobrego słowa? Jak długo jesteś w stanie dawać samego siebie dla dobra drugiego człowieka? Zapewniam Cię, że stan ten nie będzie trwać wiecznie... Jaki jest dzisiejszy świat? Co on nam mówi? Realizuj się! Spełniaj własne marzenia! Bądź sobą! A wiesz jak to zrobić? Rób co tylko chcesz! Żona nie jest już tą samą osobą, którą poślubiłeś? Była przecież taka kochana, urocza, służyła mi! Co Ona teraz robi? Same problemy z nią mam. Gnębi mnie, dręczy, poniża, odstawia jakieś ciągłe humorki. W dodatku nic tylko wymaga! Ciągle jest jej mało! Jak mogę ją kochać? Ona mnie niszczy, a ja mam ją taką akceptować?? Ten mąż jest straszny! Kawał lenia, a do tego obawiam się o to, że zaczyna popadać w jakiś nałóg alkoholowy. Nie ma już dla mnie czasu! Idzie do pracy na cały dzień, a jak wraca to ma czas tylko na zjedzenie, obejrzenie meczu i sen. To życie jest nudne, nieszczęśliwe. Nie ma w nim tego ognia, który prowadził nas w narzeczeństwie. Jak mogę go kochać?! I co Ci mówi świat? Rozwiedź się! TY nie jesteś w tym związku szczęśliwy/wa. Masz prawo do szczęścia! Cóż znaczy przysięga złożona przed Bogiem w obliczu Twojej niedoli? Przecież Bóg jest jakimś potworem, który chce Cię zniszczyć, zgnębić... Po co On Ci to wszystko daje? Po co masz się męczyć? Skończ z tym, to nie ma sensu... To właśnie mówi świat. Tutaj w sposób namacalny wychodzi to o czym już wcześniej mówiłem. Żyjemy w sposób egoistyczny, dla samych siebie. Z biegiem czasu przestajemy kochać innych, nie kochamy już niczego. To wielkie nieszczęście, bo człowiek w swojej naturze ma zakodowaną miłość, która daje mu życie. Jak może funkcjonować jednostka, która nie jest zasilana przez jeden z podstawowych kanałów niezbędnych do jej prawidłowego działania? Umiera! Początkowo moralnie, duchowo a często również fizycznie. Jeżeli nie mamy miłości do drugiego człowieka, to staramy się robić w swoim sercu pewną obwodnicę, którą jest czerpanie przyjemności za wszelką cenę. Z czego próbujemy wysysać szczęście? Z rzeczy materialnych, przyjemności cielesnych, używek itp. Początkowo możemy doznać jakiejś ulgi, lecz w gruncie rzeczy jest to początek końca naszego człowieczeństwa. Te rzeczy też nam się znudzą, można rzec-przejedzą. I co dzieje się dalej? Czujemy się oszukani. Świat nam mówił, że właśnie tu odnajdziemy szczęście, jakieś spełnienie a okazuje się to wszystko tanim blefem! Co mi dadzą pieniądze, jeżeli nie mogę za nie kupić normalnych relacji z ludźmi. Jaka jest korzyść z przyjemności natury fizycznej skoro trwają tak krótko i w efekcie robią ze mnie zwierze. Zaczynam pożądać jeszcze więcej, ciągle mi mało. Jak mogę dostrzec w drugiej osobie piękno ducha, jeżeli patrzę tylko na sferę fizyczną?
jest możliwe własnymi siłami kochać drugiego człowieka nie oczekując nic w zamian. Jezus Chrystus chce nam dać nową naturę. Naturę Bożą. Wyobraź sobie, że kochasz swoją żone która Cię niszczy! Wyobraź sobie, że dażysz szacunkiem szefa, który Cię nienawidzi. Zrobisz to sam? Zrobisz?! Nie!!! Tylko Jezus, tylko ta miłość ma moc przezwyciężyć w Twoim sercu zło i dać Ci nowe życie, pełne miłości i spełnienia. W którym Ty będziesz mógł doświadczać łask Bożych i świadczyć o nich. Twoje nawrócenie jest niezbędne dla nawrócenia innych ludzi. Skąd wiesz kogo Pan Bóg przewidział na Twojej drodze? Być może przyjmując słowa: Bóg mnie kocha takiego jakim jestem, grzesznika, Czy to o czym napisałem jest Ci skądś znane? Spotkałeś się z takimi postawami w swoim życiu? Czujemy się beznadziejnie, czegoś nam brakuje. Ja nie piszę tego dla ludzi, którzy żyją w przekonaniu, że o swoim życiu wiedzą już wszystko. Którzy mają złoty środek na własne szczęscie. Zwracam się do ludzi prostych, którzy tak jak i ja są słabi, są biedaczkami, którzy gubią się w swoim życiu. Często upadają i starają się w jakiś sposób nadawać sens dla swojego życia. Dlaczego tytuł tego tekstu to "Spotkanie"? Bo chcę Wam o czymś ważnym powiedzieć. Nie jest ważne kim jesteś. Rzeczą błachą jest to jak wyglądasz i ile masz pieniędzy. Nie jest istotne to czy wierzysz już w Boga, albo to czy jesteś napełnionych Duchem Bożym, czy może Twoja wiara sprowadza się do religijności naturalnej. Nie ważne jest Twoje wykształcenie i to co sobie myślisz na temat zdobywania własnego szczęścia. Istotą rzeczy jest bardzo prosta sprawa. Jest tak banalna, a jednocześnie tak mocna, że jest w stanie przeminić Twoje życie. Musisz się tylko na nią otworzyć i przyjąć to słowo takim, jakie jest. Wiara rodzi się poprzez słuchanie.   Nie ma złotego środka na nawrócenie się. Zawsze są pewne zagrożenia, które mogą wytrącić słowo Boga skierowane do Twojego życia. Może włączyć się własna interpretacja słów Bożych, która zamiast dobra, może narobić jeszcze więcej zła. Musisz odpowiedzieć na wołanie Boga w stosunku do Twojego życia. On zaprasza Cię do tego, abyś mógł żyć szczęśliwie. To On oddał za Ciebie własne życie, abyś Ty już nie musiał żyć i umierać dla samego siebie, ale i dla innych ludzi. Jesteś zaproszony do otwarcia drzwi Chrystusowi. Pójdź przed Jego oblicze i powiedz: Jezusie Chrystusie, Synu Dawida ulituj się nade mną grzesznikiem. Ty widzisz moje słabości, okropności, których się dopuszczam. Nie daję sobie już sam rady! Ratuj mnie, bo jestem w dole śmierci! Nie potrafię sam kochać, moje siły już opadły. Chcę żyć według Twojego słowa, bo moje dotychczasowe życie straciło już sens. Chcę kochać Twoją miłością, tak piękną i bezinteresowną... 
Uznając własną słabość i powierzając swoje problemy Jezusowi otwieramy mu drzwi i zapraszamy go do swojego życia. Nie bójmy się podjąć tego ryzyka. Nie możemy nic stracić. Boisz się mu oddać swoje grzechy? On Cię kocha i już umarł za nasze okropności. Jak wiele życie nasze zyskuje, kiedy mamy świadomość tego, że ktoś nas kocha. Jak wiele może się w nas przemienić w spotkaniu z Bogiem żywym! Chwała Tobie Panie!

MW

Komentarze

Popularne posty