Off line czy on line?

      Ostatnio coraz bardziej zauważam u siebie problem ciągłego bycia online. Prowadzenie bloga, kanał na YouTube, zdalny wolontariat i studia e-learningowe. Tak się składa, że większość mojego życia wiążę się ze sferą online. Jak nie zwariować?

      Nie zwariować jest trudno, mnogość komunikatów i inspiracji przytłacza.
       Ale jest wyjście- dać się unieść. 

Po pierwsze: POST

    Gdy pierwszy raz stanęłam w prawdzie o tym jak bardzo internet mnie osacza byłam przerażona. Pamiętam, że przygotowywałam się wtedy do matury, więc racjonalizowałam alienację nauką, co nie zawsze było prawdą. Często za nauką szły inne treści, przeglądanie zdjęć, blogów itd.
     Większość z nas tak ma, że każde wolne pięć minutek poświęca na przeglądanie różnorakich stron-takie są dzisiejsze realia. Jednak radykalizm jaki daje post obnaża prawdę o tych "pięciu minutkach". Czym one są? Co nam przynoszą? Czy pięć minutek bycia online daje nam szczęście? Można polemizować. Istnieją różne formy surfowania po sieci. Lepsze i gorsze. Jedno jest pewne: Sieć nigdy nie zastąpi nam realnego życia. 
       
     Trudno jest odciąć sobie sieć, nasza wyobraźnia ukazuje nam, że to wyrzeczenie niczym odcięcie tlenu. Ale tak nie jest, na początku jest trudno. Wszakże co zrobić z taką masą czasu? A co gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować? No cóż, okazuje się, że nie jesteśmy pępkami świata, a nasza nieobecność na Facebooku nie doprowadzi do apokalipsy. 
     Post, który przeżyłam i wielokrotnie odnawiałam pomógł mi wprowadzić kilka złotych zasad.

 Offline nad online


    Najważniejszą zasadą dotyczącą użytkowania internetu jest to by inne osoby, które są blisko mnie nie czuły się odtrącone przez to, że używam internetu. 

Moje złote zasady:
I. Nigdy nie używamy internetu przy posiłku:
Myślę, że jest to złota zasada. Wiele razy na blogu wspominałam o tzw. Trzech ołtarzach- filarach na których powinno opierać się małżeństwo (ale i rodzina). Spotkanie przy stole jest czasem "świętym", nie jest go dużo pośród dnia więc warto go celebrować. Posiłek to nie tylko czynność fizjologiczna, ale przede wszystkim bycie ze sobą, rozmowa.

II. Nie używam internetu przy spotkaniach z przyjaciółmi:
Czasami zdarza się, że muszę szybko coś wysłać lub odebrać, ale są to sytuacje skrajne. Na ogół kiedy kogoś odwiedzam lub się z kimś spotykam pragnę ofiarować tej osobie maksimum swojej uwagi, bez reszty być dla niego. Myślę, że to dobry sposób, ponieważ nie wiem kiedy i czy, spotkam tę osobę kolejny raz, a więc mogę dać jej tą część siebie.

------------------------------------------------------------------------------

    Mimo natłoku komputerowej pracy staram się równoważyć ten czas. Tyczy się to w sposób szczególny mojej relacji z mężem. Dobrym sposobem na równowagę jest po prostu planowanie czasu. Jeśli mamy w pełni zapełniony wolny czas, nie poświęcamy go na sprawy błahe.

------------------------------------------------------------------------------
    Do ideału potrzeba jeszcze wiele, wiele pracy. Myślę, że skupienie się na realnych relacjach z ludźmi jest jedną z najlepszych dróg. Warto by każdy znalazł swój sposób na okiełznanie internetu, tak by on służył, a nie by jemu służyć.
------------------------------------------------------------------------------

* Artykuł powstał w ramach blogerskiej akcji off line czy on line? promującej zrównoważone i świadome korzystanie z massmediów. 

Zapraszam do lektury wpisów innych blogerów: 
Jest Klarownie
Jedno słowo-może dwa
Dzięki Bogu
Kobieta i pasja
Katolicka Mama
   


Popularne posty