Samuel- Bóg wysłuchał

Trudno po blogmasie zabrać się do publikowania, adwent-adwentem. Uważam, że był to bardzo dobry okres życia, jednak, czy blogmas był wspomożeniem?
Z perspektywy czasu mogę określić, że niejednokrotnie był bardziej kulą u nogi. Moje serce jest niepokorne jeśli chodzi o idee, nie lubi zamykać się w ramy, nie uznaje stałości. Publikowanie dla publikowania- sztuka dla sztuki.


Jednak preferuje drogę serca. Publikować jeśli jest o czym.
Dzis tematem przewodnim jest mój syn.

Imię: SAMUEL (Bóg wysłuchał)
I faktycznie, naocznie widzę jak Bóg wysłuchał moich modlitw. Nie chodzi tylko o potomstwo o które przez długi czas się modliłam. Wysłuchał o wiele więcej. Choć dopiero, a może choć nadal jestem w oczekiwaniu, już widzę jak wiele daje mi to małe życie.
Przede wszystkim pomaga umierać mojemu egoizmowi, a to już coś! To początek drogi ku lepszej rzeczywistości. Skoro JA przeciwniczka szpitali bez jęku poddaje się rękom personelu, znaczy, że jestem w stanie się poświęcić. Jeśli JA-zadufana w sobie potrafie zaakceptować swoją niejędrną pupę i nie opłakiwać każdego rozstępu-oznacza, że mogę ujrzeć dla drugiego człowieka.  Dziś nie umieram w pełnym wymiarze. Cóż mogę oferować? Kilkugodzinny ból, trochę łez, potu, zmęczenia. Mogę ofiarować moje ciało, które już nigdy nie będzie takie samo. Mogę ofiarować aspiracje, porzucić plany "bycia kimś wielkim". Wszystko dla kogoś tak niewielkiego. A jeśli Bóg pozwoli, mogę złożyć całe swoje życie na ofiarę dla człowieka, który nie waży nawet trzech kilogramów. Przecież jako matka bez wahania zdecydowałabym o jego pierszeństwie. Ja miałam swój czas, wykorzystany różnie. Dziś, widzę jak na dłoni,  że to był czas pełen błędów, ale widzę jak na dłoni ile ten czas mi dał.  Kim jestem dziś i co posiadam.
Gdy widzę mojego męża z łzami w oczach, żegnającego mnie przy windzie, wiem, że JESTEM MILIONEREM, SPEŁNIONYM, SZCZĘŚLIWYM, BOSYM MILIONEREM, WIĘCEJ MI NIE TRZEBA


"Bóg wysłuchał" i wiem, że niejednokrotnie wysłucha.

Popularne posty