Umieranie.

Zgodnie z tym co ostatnio ogłosiłam na Fanpage- biorę udział w akcji "Tydzień Małżeństwa". Wielu blogerów daje nam wspaniałe, inspirujące artykuły. Ja jak zwykle popłynę "pod prąd" i powiem o czarnej, często wypieranej stronie małżeństwa jaką jest UMIERANIE

       Inspiracji do tego tekstu miałam zbyt wiele. Dlaczego mówię ,,zbyt"? Bo większość kryzysów małżeńskich, niezgód i niesnasek ma swoje źródło w tej prostej rzeczy jaką jest umieranie. Oczywiście, prosto to tylko brzmi. Bo każdy z nas pragnie by jego było ''na górze", by to on miał racje. 
      Małżeństwo musi być kompromisem, i pominę dziś wywołujący oburzenie temat patriarchatu, przechodząc płynnie do samego umierania. 


UMIERANIE W CODZIENNOŚCI 
     ''Umieranie'' brzmi niezwykle patetycznie, a sens jest w tym co dzieję się między garkami, w naszej codzienności. Zaczyna się niewinnie, przy wyborze śniadania: wybieram to co ucieszy drugą osobę. Dlaczego? Bo chce by ona również miała dobry dzień. 
     Zaraz po śniadaniu, nie wywołuje awantury o kolejne opóźnienie jakie łapiemy. Dlaczego? Bo widzę, że nie wszystko jest winą tej drugiej osoby. Zagryzam mocno zęby i błogosławie Boga za to, że moja połówka jest właśnie taka jaka jest. 
     W ciągu przeciętnego dnia można znaleźć setki rzeczy za które się umiera: brudne skarpety w salonie, plama na obrusie, zgubione klucze. Każda z tych rzeczy może być potencjalnym londem, którego poruszenie może spowodować eksplozję. Trudno w takich sytuacjach milczeń, pomimo, że to błahostki. Pomimo, że w historii naszego życia pełnią marginalną rolę, ale.. Każdy z nas mający przed sobą setną plamę na obrusie-wie o czym mówię.

        Istnieją też poważniejsze przykłady śmierci, nie tak intuicyjne. Bo jak akceptować wady drugiego, te wady, które niszczą tysiące małżeństw. Jak wybaczyć zdradę, jak nie opuścić męża alkoholika, i nie pozwolić mu na życie jakie wedle słów świata mu się należy.
Tu jest ŚMIERĆ.
         I Jezus przyszedł na świat właśnie po to, by z tego najgorszego rodzaju śmierci pomóc nam wyprowadzać życie. Jezus wcale nie jest kibicem tylko tych małżeństw, które codziennie klękają razem do modlitwy, które zaczynały w czystości, które przykładnie odbywają coroczne rekolekcje. Przykro mi, ale nasz Zbawiciel zaczynał od tych znajdujących się  na dnie. I teraz też jest najbliżej żony, która doświadcza przemocy, męża, który doświadcza odrzucenia. To On  daje im siłę do stawiania czoła tym trudnym sytuacjom, do kolejnego aktu wybaczenia, a nawet do modlitwy, która w smaku przypomina mirrę. No cóż, to jest małżeństwo- to ta gorycz w ustach, którą TYLKO BÓG może zmienić w smak miodu.
          Nie ma na świecie osoby, która sama, władzą swojego umysłu byłaby w stanie wybaczyć odrzucenie, zdradę, zranienie. Może udawać przed samą sobą, że po setkach sesji psychologicznych  temat jest już "przerobiony". Jednak, przynajmniej raz zaistnieje moment, gdy to wszystko wróci ze zdwojoną siłą, że wspomnienia powrócą. Możemy sądzić, że nasze umysły są wszechwładne, że opanowaliśmy już emocje, ale jesteśmy dalecy od prawdy. Wybaczenie niesie za sobą UZDROWIENIE i tylko ta łaska jest w stanie pomóc nam stanąć na nogi.

      Na koniec chce załączyć jeden z moich ulubionych cytatów  ks. Pawlukiewicza:

 ,,JEŚLI UMRZESZ ZANIM UMRZESZ, TO NIE UMRZESZ, KIEDY UMRZESZ"

    Tylko umieranie dla drugiego człowieka może zagwarantować nam życie wieczne, nie mieszkanie, nie kariera, nie wiedza, nie uwielbienia i pieśni kościelne, ale UMIERANIE

Popularne posty