Mąż moją głową #2



Ostatnio wpadłam w niebezpieczny nurt woalowania swoich poglądów. Pewnie dlatego, że radykalizm jest niewygodny i odstraszający. Jednak brzydziłabym się słów, które wylewają się spod moich palców gdyby były miałkie i niejakie. Wszakże nie ludziom mam się podobać.

Pod ostatnim filmem,  który nazwałam Poradnikiem Szczęśliwej Żony pojawiło się pytanie o przykłady bycia poddaną swojemu mężowi. No cóż, chciałam napisać piękny tekst, który mógłby stworzyć łagodny zefirek odświeżenia dla waszych związków, ale to nie byłoby zgodne z moim sercem. Dlatego powstanie tajfun.

ASPEKTY BYCIA PODDANĄ:

Jestem ogromną przeciwniczką posiadania oddzielnych kont bankowych przez małżeństwa. Nawet jeśli kobieta pracuje i zarabia, uważam, że to mężczyzna powinien zarządzać pieniędzmi.
Często, gdy to mówię innym kobietą pojawiają się pytania ,,W takim razie mam prosić się o każdą złotówkę, którą chcę wydać?"
Z doświadczenia wiem, że mąż, który niesie odpowiedzialność, chce swoje zadanie pełnić jak najlepiej, nie zapominając o innych członkach rodziny. Mężczyźni myślą zadaniowo, nie podejmują decyzji pod wpływem emocji wydając pół wypłaty na piękną torebkę. Gwarantuje, że mężczyzna czujący odpowiedzialność za rodzinę jest w stanie odjąć sobie, by udowodnić, że spełnia swoje zadanie bez zarzutu.

Innym nie mniej ważnym aspektem jest podejmowanie decyzji, nie tych drobnych o doborze szamponu czy niedzielnym obiedzie, ale podejmowanie strategicznych decyzji. Wejście w małżeństwo jest dla mnie jednoznaczne z wyzbyciem się swojego ego, nie ma już słów "ja muszę", "ja chcę". Jesteśmy dwójką. Jeżeli mój mąż by cierpiał z powodu mojej pracy, studiów, czy prowadzenia bloga, jeżeli byłby temu przeciwny- po prostu byłabym posłuszna, Ah tak! Zjedzcie mnie feministki! Byłabym posłuszna i już!
Dlatego, że kocham mojego męża. Dlatego, że nie chce mu zabierać ani grama jego męskości. Dlatego, że wzoruje się na Chrystusie. Dlatego, że już wiem, że jestem przekonana, że to jest recepta na szczęśliwe życie w małżeństwie.

Gdy podałam te dwa najważniejsze, najbardziej rzucające się w oczy przykłady,
reszta jest już zbędna. Wyszłam na radykalistkę, ale cóż takie jest moje serce.
Nikt nie może też zarzucić mi braku własnego zdania, bo pomimo tej uległości znam swoją wartość, jednak decydując się na małżeństwo miałam przekonanie, że właśnie nikt inny jak mój mąż jest godny objęcia funkcji kapitana statku, jakim jest moja rodzina, I do dziś jestem pewna, że się nie pomyliłam.

Popularne posty