Inspiracje listopada

o. Matteo

    Podczas roku akademickiego niewiele jest momentów, które mogę poświęcić lekturze duchowej. Większość czasu spędzam na wertowaniu literatury specjalistycznej, w tym jednak miesiącu udało mi się chwycić w Edycji św. Pawła książkę, której tytuł przekonał mnie, bym odstawiła na kilka wieczorów zagadnienia pedagogiczne. Książka nosi tytuł Jak bronić się przed diabłem?, autorstwa Patrizia Cattaneo i o. Cipriano de Meo. Znajduje się w niej wiele odpowiedzi na pytania dotyczące duchowości, ale rzeczą, która mnie najbardziej uderzyła, były sylwetka świętego egzorcysty o. Matteo da Agnone.
   Z moją pokorą często bywa na bakier, więc ludzie pokorni są dla mnie wspaniałym wzorem do naśladowania. o. Matteo z pewnością w swoim życiu odznaczał się niebywałą pokorą, dziś, choć wiele lat upłynęło po jego śmierci, nadal dzieją się ogromne cuda uwolnienia za jego przyczyną. Często dziwi mnie to, że o tak wielkich znakach, jak ten świat milczy. Zapraszam was do lektury książki o. Cipriano i do obejrzenia filmu dokumentalnego o cudach, jakie dzieją się również dziś za sprawą Sługi Bożego, o. Matteo.

„Nie lubię Mateusza, bo mi śmierdzi z powodu Chrystusa! Śmierdzi … szczęściem i świętością, i nie mogę tego znieść … Nie chcę słyszeć o nim, mogę spowodować poważne uszkodzenia, jak będziesz tak robić. Nie masz go znać !” Egzorcysta: „Sprawa beatyfikacji księdza Mateusza jest bliska mojemu sercu …”. Diabeł: „Nie wiesz co robisz. Przestań.”Egzorcysta: „Dlaczego tak mówisz ?” Demon: „Ponieważ ten martwy człowiek jest bardzo niebezpieczny, bardziej niebezpieczny, niż kiedy był żywy, a będzie jeszcze bardziej, jeśli sprawa pójdzie do przodu i najgorzej, jeśli będzie uwielbiony, ponieważ wówczas będzie razem z tobą.”

Jak bronić się przed diabłem?
o. Matteo. Zmarł, lecz wciąż egzorcyzmuje

Dobroczynność 

   Wchodzimy wartkim krokiem w czas świąt, niesie to za sobą wysyp inicjatyw dobroczynnych.
 Z jednej strony ciesze się, że tak jest, z drugiej frustruje mnie to, że moda na pomaganie nie trwa cały rok.
     Wolontariat jest czymś, co bardzo mnie pociąga. Jako chrześcijanin uważam, że nie ma nic piękniejszego, jak oddawanie swojego czasu, swoich pieniędzy, tym, którzy tego potrzebują. W codziennym biegu łatwo jest nie zauważyć głodnej sąsiadki, brata, który nie ma czym nakarmić dzieci, czy pracownika, któremu niestarcza na rachunki. Adwent jest czasem zatrzymania, mimo szału świątecznych lamp, wielu z nas, staje, by zreflektować nad swoim życiem, życiem ludzi obok nas. Jest wiele środków niesienia pomocy. Nie mam na celu promowania żadnego z nich, bo czasem lepiej kupić zakupy staruszce, niż brać udział w wielkiej, ogólnopolskiej akcji. Czasami lepiej wrzucić kilka złotych do koperty i wrzucić do skrzynki, jakiejś rodzinie, która ma ciężką sytuacje. Nie musimy się pokazywać. Nie musimy czekać na ''dziękuje'', nie musimy liczyć na wdzięczność. Możemy być dobrzy po prostu, z serca.
  Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść
byłem spragniony, a daliście Mi pić

byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie

byłem nagi, a przyodzialiście Mnie

byłem chory, a odwiedziliście Mnie

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.

Popularne posty