Inspiracje grudnia (personalizm, sianko dobroci, bullet journal)

 

Personalizm etyczny

   Są na świecie ludzie, którzy czerpią radość ze studiowania. Nie ze studyjnej otoczki, ale z nauki  samej w sobie. Ja z pewnością należę do tych osób. Uwielbiam wracać do domu z jakąś niebanalną informacją, która w mojej głowie rewolucjonizuje stare układy. W tym miesiącu tą wiedzą była norma personalistyczna. Na pierwszy rzut oka intuicyjna. Osobę należy afirmować ze względu na nią samą. Parafrazując: ludzi trzeba kochać. Niby proste, niby słyszane wiele razy, ale.. Jak jest z wykonaniem?
       Nie wiem, jak wy, ale ja wiele rzeczy w swoim życiu wykonuje automatycznie. Wstaje (często, jak za karę), ubieram dziecko, robię śniadanie, zmywam, odkładam zabawki (..)
       Jak wiele mogło by się zmienić w jakości moich zajęć, gdybym każdą z tych rzeczy robiła z miłości. Ileż smaczniejsze byłoby śniadanie, gdybym w głowie miała myśl Zrobię to, co lubią, bo ich kocham. Położę listek mięty, żeby pięknie wyglądało. Napiszę miłą karteczkę, uśmiechną się. Zazwyczaj wykonuję te zajęcia w pośpiechu, ot tak. Ale gdyby wyryć tę normę głęboko w sercu i wszystkich ludzi, którzy nas otaczają traktować właśnie tak, jakby byli godni miłości, bez względu na ich czyny, bez względu na ich poglądy, bylibyśmy świętymi za życia.
     Ta norma to dopełnienie nauki Chrystusa, a bardziej synteza tej nauki. Ludzi trzeba kochać.

Sianko dobroci

     Pewnie zauważyliście, że moje oceny bywają szorstkie. Jestem idealistką, nauczoną określać świat zero-jedynkowo, tak, tak, nie, nie, co nadto od Złego pochodzi. Zawsze najpierw zauważam swój grzech, dopiero gdzieś na końcu, widzę dobro, jakie udało mi się wypracować. Na ten wykorzystałam propozycje z podcast Więcej, niż edukacja na przekładanie swoich dobrych uczynków na sianko. Jeden dobry uczynek- jedno źdźbło do żłóbka. W założeniu, miało to zmobilizować mnie do robienia dobra. I tak było, uznałam, że 'wiochą' z mojej strony byłoby, gdyby Jezus spoczywał na gołych deskach, więc starałam się czynić miłosierdzie. Ale, gdy żłóbek zaczął się powoli wypełniać, zauważyłam, że Hej, wcale nie jestem takim opornikiem. Coś tam posuwam do przodu ten majdan.          Podsumowując, jeśli boicie się, że wasza wiara nie przynosi owoców, stwórzcie przestrzeń, która pozwoli wam zobaczyć te owoce. Może słoik, gdzie będziecie wrzucać ziarenka, może żłóbek, a może po prostu notes do zapisywania. Niech to będzie miejsce waszej motywacji, a nie kolejna pożywka dla pychy.

Bullet journal

   B. j. to moja nowa miłość. Przyznaje, że oddaje się mu nocami i zamiast snu, wybieram słuchanie przeróżnych konferencji i kolorowanie moich planów. Uwielbiam otaczać się pięknymi rzeczami i uwielbiam tworzyć piękne rzeczy, a b.j. jest połączeniem obu tych zamiłowań. Oczywiście, walory estetyczne to nie wszystko.
     Przygodę z b.j. rozpoczęłam na początku grudnia. Do tego czasu, prowadziłam kilka zeszytów: kalendarz, zeszyt do bloga, zeszyt do studiów. B.j. pozwolił mi wrzucić wszystkie wiadomości w jedno miejsce i zrobić do w dokładnie taki sposób, jaki mi odpowiada. Myślę, że w przypadku tej inspiracji najlepszą recenzją będzie dołączenie kilku zdjęć.







Może opowiecie, co zrewolucjonizowało w tym miesiącu wasze życie?
Zapraszam do komentowania.

Popularne posty