Kościół jest obrzydliwy

  
Jak dziś widzę Kościół? 

  Już parę ładnych lat jestem w Kościele. W Kościele. Nie na murku obok, nie przed Kościołem, w. Jest tu trochę dziwnie. Ludzie wszelkich fachów, ludzie w różnym wieku, inwentarz szeroki. Stoimy wszyscy razem, czasem udajemy braci, czasem się nimi czujemy.
   Na czołach mamy mnóstwo etykiet, bo wszędzie gdzie wyjdziemy dostajemy taką niewidzialną naklejkę: katol, prawicowiec, dewota. To i tak są dobre naklejki, księżom dawane są gorsze: pedofil, złodziej, alkoholik. Najgorsze, że nikt z nas nie jest idealny i nierzadko sami zaczynamy wierzyć w te nasze naklejki. Wtedy nasz chaos się potęguje. Pan Jezus jak Dobry Pasterz stara się jak może, by wyprowadzić z nas jakieś dobro. Ale co on może, kiedy kocha miłością niezniewalającą. Kocha i daje wolność, a my jak te ćmy lecimy do każdej lampy, choćby miała nas spalić na wiór.
   Jedna afera, druga. Trochę nie nadążam, bo etykiety zakrywają mi już oczy. Ale stoję w tym tłumie i myślę o tej wielkiej Miłości. Bóg to ma serce. Wszyscy są Jego: złodzieje, kłamcy, cudzołożnicy. I wtedy ja, która mam i coś z kłamcy i ze złodzieja i ze wszystkiego, co daleko wykracza poza ramy przyzwoitości. Ja, czuję się tak swojsko. Jesteśmy równi. Niewykluczone, że gdyby Bóg zabrał ode mnie swoją rękę, popełniłabym gorsze błędy, niż Ci którzy dziś są linczowani. 

   Dzień łaski, Niepokalane Poczęcie, które pod swój płaszcz bierze tych najgorszych, najbardziej nieudanych i opornych. Mnie.
  

Komentarze

Popularne posty