Rodzina wielodzietna- rozmowa z Agnieszką





Ostatnie ataki związane z aborcją przyniosły bardzo wiele ciekawych tematów do dyskusji, jednym z nich jest WIELODZIETNOŚĆ. Jako argument pewnej młodej osoby dla której ,,kobiety powinny mieć wybór" nad życiem maleńkich istot było właśnie istnienie rodzin wielodzietnych, które są swoistą patologią. Eksterminacja na poziomie ciąży pozwoliłaby na zmniejszenie tego niepożądanego zjawiska, które krzywdzi osoby które z takich rodzin się wywodzą. Walka poprzez slogany nieznajdujące pokrycia jest domeną dzisiejszego społeczeństwa, dla którego podążanie za modą i konsumpcjonizmem stało się nadrzędną wartością. Wychodząc na przeciw dezinformacji pragnę w kilku artykułach pokazać LUDZI, NIE SLOGANY. A więc...



   Pierwszą z osób, które warto podać jako przykład na to, że rodziny wielodzietne nie powinny ulegać eksterminacji, ale raczej gloryfikacji jest AGNIESZKA.

        Agnieszka ma 23 lata, studiuje filologię angielską, pracuje. Jest trzecim z dziewięciorga dzieci swoich rodziców. Ku mojej radości zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań, a może nawet kilka zarzutów jakie dochodziły do mnie w ostatnim czasie. Oto skutki naszej dyskusji:






Pochodzisz z wielodzietnej rodziny. Ostatnio jako argument dla poparcia aborcji usłyszałam, że duże rodziny nie są w stanie zapewnić dobrych warunków rozwoju dla dzieci? Chodziło o czas poświęcany przez rodziców, dostęp do edukacji i przyjemności.


Jak to wygląda z Twojej perspektywy?      
    

          Uważam ten argument za fatalny przykład uogólnienia. Oczywiście, że zdarzają się rodziny wielodzietne, gdzie sytuację można nazwać patologiczną. Natomiast z mojej perspektywy, myślę, że to nie jest prawda. Mimo, że jest nas 9 (w domu mieszka 7, dwoje z nas ma już własne rodziny, straszy brat z żoną czekają na narodziny 4 dziecka), myślę, że żadne z nas nie czuło się zaniedbywane. Wiadomo, że inaczej to wszystko wygląda w rodzinie z jednym dzieckiem, a inaczej w wielodzietnych. Ale czas poświęcony przez moich rodziców dla mnie, jako dziecka jednego z 9, jest dla mnie absolutnie wystarczający. Teraz, gdy prowadzę już dorosłe życie, potrzebuje się go mniej. Naturalna kolej rzeczy. Ale gdy potrzebowałam go więcej, dostawałam go zawsze tyle, ile trzeba.

                     Nie bardzo rozumiem argumentu braku dostępu do edukacji... Moja najstarsza siostra jest po studiach, brat również, mi został jeden rok, kolejna siostra zaczęła studia w tym roku, a cała reszta uczy się w liceach, gimnazjach. Edukacja odbywa się dokładnie tak samo, jak w innych rodzinach.                    Jeśli chodzi o "przyjemności", też nigdy na ich brak nie narzekaliśmy. Mimo, że może nie moglibyśmy sobie pozwalać na co weekendowe wypady rodzinne, to w wakacje tata zawsze troszczył się o to, żeby każdy z nas mógł gdzieś wyjechać lub razem jeździliśmy wspólnie na wczasy. Bóg błogosławi takim rodzinom i zapewnia im naprawdę bardzo wiele. Nie narzekaliśmy na brak rozrywek.



Przekleństwo czy błogosławieństwo? Jako członek rodziny wielodzietnej, jak oceniasz jej wpływ na dotychczasowe życie?

               Jeszcze kilka lat temu, pewnie bym się zawahała. Teraz, z perspektywy czasu widzę w tym duże błogosławieństwo. Co więcej Boże. Życie w takiej rodzinie, nauczyło mnie dzielenia się, brania odpowiedzialności za drugą osobą, czy też przebaczania i akceptowania drugiego, takiego, jakim jest. Taka trochę szkoła życia, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Raczej mi to pomoże w przyszłym życiu.




Relacje w rodzinie: Czy liczba rodzeństwa wpływa negatywnie na relacje z rodzicami? Czy kiedykolwiek czułaś się zaniedbana, pominięta?

              Oczywiście, że każdy czuje się czasem pominięty przez rodziców. Wbrew pozorom, może to nawet dotyczyć jedynaka. Natomiast rodzice będąc tylko ludźmi, robią wszystko, co mogą aby dać każdemu dziecku tego, co potrzebuje. Ja nie powiedziałabym, że wielodzietność negatywnie wpływa na relacje do rodziców. Może faktycznie, może wydawać się, że bardziej trzeba o nie zabiegać. Ale nie sądzę, żeby była taka zależność: wiele dzieci= słabsze relacje z rodzicami. Oprócz mnie, może to potwierdzić wielu moich znajomych pochodzących z takich właśnie rodzin.

Jakie są plusy i minusy życia w dużej rodzinie?


            Ciężko to wszystko streścić w kilku zdaniach. Minusami są na pewno takie rzeczy jak fakt, że trzeba dzielić się przeróżnymi rzeczami. Albo trzeba często dzielić z kimś pokój. Natomiast z perspektywy czasu raczej te minusy jawią się nam jako plusy. Konflikty pomiędzy rodzeństwem też mogą być minusem. Często to jakieś zazdrości. Natomiast raczej w każdej rodzinie się to zdarza. I może to uczyć wybaczania. O plusach wspominałam dwa pytania wcześniej. Bardzo dobre przygotowanie do przebywania z drugim człowiekiem.


Jaką masz wizję na swoją przyszłą rodzinę ? Czy chciałabyś by była wielodzietna?

             Moja wizja na moją rodzinę jest przede wszystkim taka, że chciałabym związać się z chłopakiem, który jest wierzący i szanuje wartości najważniejsze, takie jak rodzina i życie. Bardzo chciałabym mieć dużą rodzinę, ale zobaczymy co Bóg na to wszystko:) Mam nadzieję, że choć częściowo nasze wizje się pokryją ;)













Popularne posty