Młoda mamo- szukasz inspiracji na Nowy Rok? U mnie ją znajdziesz!

Moją wielką inspiracją jest Ewa- mama trójki dzieci, zakochana żona, inżynier i blogerka w jednym. Słowem kobieta-gigant!
ŚWIADECTWO:
Gdy
byłam nastolatką, chciałam zmieniać świat. Należałam
do harcerstwa i wydawało mi się, że ideały są w życiu najważniejsze. Gdy wybierałam studia, wszyscy dokoła tłumaczyli mi, że muszę wybrać zawód przyszłości, coś z czego będą pieniądze. Tym zawodem miała okazać się biotechnologia. Ja zawsze chciałam zostać nauczycielem. Było to moje marzenie. Czułam, że jestem do tego stworzona i mam do tego talent.
Ale wszyscy mi odradzali bo nauczyciele zarabiają marnie…
do harcerstwa i wydawało mi się, że ideały są w życiu najważniejsze. Gdy wybierałam studia, wszyscy dokoła tłumaczyli mi, że muszę wybrać zawód przyszłości, coś z czego będą pieniądze. Tym zawodem miała okazać się biotechnologia. Ja zawsze chciałam zostać nauczycielem. Było to moje marzenie. Czułam, że jestem do tego stworzona i mam do tego talent.
Ale wszyscy mi odradzali bo nauczyciele zarabiają marnie…
Wybór
biotechnologii okazał się strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o
karierę, ale niestety pudłem jeśli chodzi o ideały i rodzinę.
Zawsze
chciałam mieć rodzinę. Było to marzenie niezmienne. Niezależnie
od tego, jak miała potoczyć się moja edukacja, czy kariera, moim
podstawowym celem było założenie rodziny.
Tylko
dokoła mnie, nikt nie mówił o tym, jak cudownie będzie rodzić
dzieci i spędzać wieczory z mężem. Nikt nie tłumaczył,
że dzieci to największe szczęście a rola matki jest nieoceniona.
że dzieci to największe szczęście a rola matki jest nieoceniona.
Wszyscy
za to mówili, jak ważny jest zawód, wykształcenie i pieniądze.
Słyszałam:
„Przecież
musisz być niezależna.”
„Kształć
się, żebyś nigdy nie musiała być zależna od innych ludzi.”
Przez
te wszystkie lata edukacji, miałam moje marzenie o rodzinie gdzieś
w głowie. Ale nigdy nie miałam czasu zastanowić się, jak to
będzie wyglądało. Pęd ku karierze zupełnie zamazał mi jasne
myślenie o tym, jak to wszystko będzie wyglądało razem. Zawsze
myślałam rodzina – tak, kariera – tak. Nie zastanowiłam się
tylko, czy uda się to pogodzić (ot taki szczegół).
Wyobrażenie
siebie: osoby pracującej, osiągającej sukcesy. Telewizja często
pokazywała takie kobiety. Kreowała
fałszywy obraz szczęścia w garniaku z kubkiem kawy w ręku.
A gdzie w tym wszystkim są dzieci? Wydawało mi się, że pogodzenie
pracy
i domu będzie zupełnie łatwe.
i domu będzie zupełnie łatwe.
„Ja
sobie nie poradzę? Przecież do tej pory łączyłam studia, pracę,
naukę języków obcych, harcerstwo, spotkania towarzyskie….”
Tak.
Tylko dziecko to nie
przedmiot. Nie da
się zaplanować dnia dla siebie i jednocześnie dnia dla rodziny.
Nie da się wbić dziecka w grafik pomiędzy 18 a 19. Albo ustawić
go tak, żeby chciało wstawać zawsze o tej samej porze i
natychmiast zasypiać o 20 a
w ciągu dnia grzecznie bawić się, gdy mama zajmuje się pracą. Nikt mi wcześniej tego nie uświadomił.
w ciągu dnia grzecznie bawić się, gdy mama zajmuje się pracą. Nikt mi wcześniej tego nie uświadomił.
Gdy
urodziło się moje pierwsze dziecko, wróciłam do pracy. Gdy
urodziło się drugie, także – miałam przecież doktorat do
zrobienia. Tylko pewna część mnie mówiła, że to nie jest dobra
droga i jeśli dalej
będę tak biegła, w pewnym momencie pożałuję.
Traciłam najpiękniejsze lata z życia moich najbliższych.
Dlaczego
nikt mi wcześniej tego nie powiedział? Dlaczego
nikt nie powiedział, że to rodzina jest w życiu najważniejsza?
Dlaczego moi rodzice zawsze cieszyli się z moich sukcesów
zawodowych
a nigdy nie zapytali o to, czy chcę mieć dzieci i jak pogodzę taką burzliwą karierę z życiem rodzinnym? I w końcu, dlaczego nikt nie powiedział mi, że czas spędzony z dzieckiem to będą najpiękniejsze chwile w moim życiu, których nie chciałabym zamienić na żadne dyplomy ani pieniądze? Czułam się bardzo oszukana…
a nigdy nie zapytali o to, czy chcę mieć dzieci i jak pogodzę taką burzliwą karierę z życiem rodzinnym? I w końcu, dlaczego nikt nie powiedział mi, że czas spędzony z dzieckiem to będą najpiękniejsze chwile w moim życiu, których nie chciałabym zamienić na żadne dyplomy ani pieniądze? Czułam się bardzo oszukana…
Doktorat
obroniłam z trzecim dzieckiem w brzuchu .
Wszyscy podziwiali, jak świetnie sobie radzę. Nikt
nie podziwiał mnie jako mamy, wszyscy podziwiali pracę i to, jak
świetnie sobie radzę POMIMO posiadania dzieci.
Świat
jest szalony…. A ja byłam w samym centrum tego szaleństwa.
BÓG
Gdzie w
tym wszystkim był Bóg? Na szczęście był! I Zawsze jest.
Boga
„poznałam” w szkole średniej. Dzięki mojej drogiej
przyjaciółce Marysi. Do dzisiaj nazywam ją moim ziemskim aniołem
stróżem .
Wiem, że Bóg
stawia na naszej drodze ludzi, którzy mogą pomóc nam zbliżyć się
do Niego.
Ale w
tym wszystkim był nadal bieg i pogoń za czymś nieznanym. Traciłam
więc kontakt z Bogiem i go odnawiałam. A Bóg cierpliwie czekał.
Ale nie tylko czekał. Miałam w życiu kilka bardzo trudnych chwil.
Wtedy modliłam się do Boga a On mi pomagał. Niedowiarki mogą
powiedzieć z przekąsem: „tak, na pewno…”. Niedowiarku, musisz
niestety uwierzyć na słowo. Bóg
pomaga realnie, fizycznie! Nie tylko duchowo!
Kiedyś
miałam bardzo trudną sytuację. Była na tyle ciężka, że nie
wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Poprosiłam księdza Marka
Dziewieckiego o modlitwę. Następnego dnia z osoby, która nie
chciała wstać z łóżka, stałam się znów silną kobietą, która
potrafiła „przenosić góry”.
Modliłam
się też o dobrego męża. I polecam to każdej młodej kobiecie. Bo
takiego dostałam (przez przypadek ).
Ale
przede wszystkim Pan Bóg to jedyna osoba, która zawsze mówi mi
prawdę. Mówi? Tak! Poprzez Pismo Św. i świętych ludzi na ziemi.
Bóg
nigdy mnie nie oszukał.
Bóg
nie twierdzi, że będzie łatwo
(nie pociesza fałszywie).
Bóg
mówi mi, jak mam żyć
(czy zawsze go słucham? Niestety nie, ale gdy słucham, moje życie
jest idealne i szczęśliwe)
Bóg
zawsze czeka i gdy Go prosimy pomaga
(nawet jeśli nam się wydaje, że nie reaguje).
Bóg
kocha prawdziwie
(tak, jak ja bym chciała kochać moje dzieci).
PRZEMIANA
W
pewnym momencie zachorowałam. Miałam spore problemy skórne, ból,
zmęczenie. Paradoksalnie, bo przez kilka lat interesowałam się
zdrowym odżywianiem i edukowałam najbliższych w tej kwestii. Sama
jednak nie stosowałam się do swoich własnych zaleceń.
Choroba
dała mi nieźle w kość…. I była jedną z najlepszych rzeczy,
jakie przytrafiły mi się w życiu.
Kiedyś,
gdy czytałam o ludziach, którzy mówili, że są wdzięczni za
swoją chorobę, zupełnie ich nie rozumiałam. Jak można być
wdzięcznym za nieszczęście? Przecież to niedorzeczne!
Moja
choroba pokazała mi, co jest w życiu najważniejsze.
Pokazała
mi, jak dbać o siebie i o rodzinę, żeby być zdrowym
Pokazała
mi, że kariera i pieniądze NIE ZNACZĄ NIC!
A
może pokazał mi to sam Pan Bóg?
To nie
Bóg zesłał na mnie chorobę. To ja to zrobiłam. Ale wydaje mi
się, że Bóg ją dopuścił, żebym otworzyła oczy.
Obecnie
wychowuję trójkę moich cudownych dzieci. Nie pracuję (zawodowo).
Gdy patrzę na moją rodzinę, gdy spędzamy razem czas czuję tak
ogromne szczęście i radość, że zapiera mi dech! Mam ochotę
skakać z radości. Śmieję się codziennie! Pomimo zmęczenia pracą
w domu.
Masz
tak czasem? Czy twoje życie to drobne sukcesy, na które odpowiadasz
cichym i smutnym „hura”?
A może
myślisz, że taka radość jest głupia? Że ty jesteś ponad to? Że
dorosłe życie nie polega na cieszeniu się, jak dziecko?
Ja też
tak kiedyś myślałam. Ale teraz wiem, że Bóg
stworzył nas, po to, żebyśmy byli NAPRAWDĘ szczęśliwi!
Pytasz,
co z moją karierą? Czy wracam do pracy? Rozważam to mniej więcej
raz w tygodniu ;). Ale wtedy zawsze dzieje się coś, co mówi, że
jest dobrze tak, jak jest.
Uczę
się ufać Bogu. W
moim życiu było tyle sytuacji, kiedy Bóg pokazywał nam, że się
o nas troszczy. Podczas kupna domu, przy narodzinach trzeciego
dziecka, podczas mojej choroby i jeszcze w wielu innych sytuacjach.
Chciałabym
umieć Mu jeszcze bardziej zaufać.
Praca w
domu jest straszna !
Nie będę oszukiwać. Jestem naukowcem. Chętnie czytam, uczę się,
rozważam. Niechętnie sprzątam, myję podłogi, gotuję. Cóż…
taki charakter. Ale obok pracy w domu jest jeszcze coś. Tworzenie
więzi z najbliższymi jest czymś niezastąpionym.
Mogę
zapewnić każdą kobietę: Nie ma na świecie takiej pracy, która
byłaby większym wyzwaniem niż wychowanie dziecka! NIE MA! Mój
doktorat na holenderskiej uczelni to była łatwizna w porównaniu z
zadaniami, jakie muszę wykonać jako matka. Ja podejmuję to
wyzwanie bo uwielbiam wyzwania!
Tylko
nie jestem w stanie dobrze tego zrobić bez pomocy Pana Boga. Dlatego
zawsze liczę na jego wsparcie. I takie też codziennie otrzymuję .