Misja Szpitalna

EKUMENIZM W KOŚCIELE 
   Często w samym Kościele możemy spotkać się z istną walką, znamy to już z listu do Koryntian: 
,,Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? "
      Ale to samo można spotkać i dziś. Wspólnoty. Każdy uznaje swoją wspólnotę za wzór drogi do nieba. Każdy uważa swoją grupę za jedyną i najlepszą. 

  Chciałabym w cyklu artykułów obalić mity i ukazać piękno ekumenizmu w Kościele: 
Bo neokatechumenat nie posiada nieomylności. Odnowy nie mają wyłączności na Ducha Świętego, a KSM nie jest najlepszym gwarantem dla młodzieży. Wszystkie wspólnoty są wspaniałe, jeżeli prowadzą do odkrycia prawdy o sobie i o kochającym nas Bogu. 

 Dziś- na pierwszy ogień idzie wspaniałe dzieło. 
Nie bez przyczyny przytaczam działalność tej grupy w Wielkim Poście. Wielki Post to czas wyrzekania się samego siebie, stawania w prawdzie, stawania w gotowości umierania dla drugiego człowieka. I to umieranie, tak jak leży u podstawy małżeństwa, leży u podstawy MISJI SZPITALNEJ. 

MISJA SZPITALNA
Powstała w 2015r. w Oleśnicy. 


Dzięki misji słowa Jezusa ,,Idź i czyń podobnie" nabierają nowego, dynamicznego znaczenia. Członkowie stowarzyszenia nie pozostają obojętnymi na chorobę, samotność czy śmierć. Oni pragną służyć. Służyć na wzór Mesjasza. 
Co wyróżnia ich na tle innych wspólnot?
Tak jak inni obwołują Jezusa Panem, tak jak inni jednoczą się na modlitwie i sprawowaniu wspólnej Eucharystii. Jednak różni ich wiele. Na pewno ich otwartość, nie patrzą tylko na swoje "ja", swoje nawrócenie. Ich perspektywa jest dużo szersza. Patrzą na najsłabszych, na skreślonych, na wypchniętych poza margines życia. Patrzą i widzą w nich swoich najdroższych braci. 
Nie każdy jest zdolny do takich poświęceń. Nie lubimy patrzeć na chorobę,  cierpienie, łzy. Nie godzimy się na naturalną kolej losu. Chcemy wydłużyć naszą młodość i sprawność do granic możliwości, chcemy ją od siebie odsunąć. Ci ludzie, podążając za wielkimi świętymi, takimi jak św. Teresa z Kalkuty wchodzą w ciemność choroby i niosą Zmartwychwstanie,  nadzieję,  Chrystusową miłość. 

Jeden z członków stowarzyszenia tak opisuje swoje doświadczenie: 

Relacja z Panem Jezusem i modlitwa osobista staje się dla nas odpowiedzią. Nic innego mnie tak nie „uskrzydla” jak modlitwa. I nic mnie tak nie zachwyca jak służba wstawiennicza za tych, którzy się źle mają. Wszystko ma swój czas...Ten czas, to nasza uprawa zasiewu na modlitwie. Wszyscy stajemy się siewcami słowa. Żeby oglądać i zachwycać się urodzajem owoców w „winnicy miłosierdzia”, czasem trzeba trochę poczekać. A to zarazem jest też dla nas wszystkich wyzwaniem i sprawdzianem, by móc uczynić następny krok. 

Popularne posty